27 stycznia 2010

Moja Pipi


Dzisiaj w szkole Emilka miała bal karnawałowy. Wiedziałyśmy o nim od tygodnia. Wiedziałam, że w domu rodziców gdzieś jest galabija, właśnie - gdzieś jest... (z prześcieradła miał być turban i arabka byłaby gotowa). Niestety nikt nie wie gdzie jest, pewnie znajdzie się jak nie będzie potrzebna.
Na szybkiego musiałam zorganizować strój na przebranie. I wyszła Pipi. Całkiem ładnie wyszło - kilka naszytych kolorowych łatek, podkolanówki nie od pary, getra, makijaż, i oczywiście charakterystyczna fryzurka - to zasługa mojej siostry.

Łatki naszywałam maszynowo ściegiem dzierganym nitką w kolorze kontrastowym - czerwonym.

4 komentarze:

  1. Dziękuję Florentyno!
    Pipi była bardzo zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
  2. Emilko! Świetnie wyglądasz jako Pipi! Brawo! Podoba mi się niesamowicie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale świetny kostium! Pipi jak prawdziwa :-)))

    OdpowiedzUsuń